Rajlandia: Najszczęśliwszy Dzień Roku 2568
Zabawne, chciałam napisać Tajlandia, ale napisało mi się R. Niech tak zostanie. Rajlandia. Od tygodnia odzyskałam kontakt z moim przewodnikiem, Tonym. On miał stary telefon i wechata chińskiego, a ja w Europie nie mogłam odświeżyć numeru i od 2022 nie jeździłam do Tajlandii. Zatem kontakt się urwał. Martwiłam się o niego: czy pracuje, czy nie jest chory, co u niego? Czasem jakieś informacje dostawałam od naszych wspólnych znajomych, ale generalnie trwała cisza. Kiedy zatem wróciłam tu tydzień temu, moim pierwszym pytaniem do Jarana, mojego lokalnego przewodnika było czy zna Tony. Poprosiłam, żeby zadzwonił do niego i przekazał, że jestem w Bangkoku. Okazało się, że Tony ma nowy numer i drugi telefon, zatem wreszcie ma whatsupa. Spotkaliśmy się w lobby, ale powitanie nie było tajskie, tylko uściskał mnie serdecznie. Myślał, że umarłam. Serio. Czułam, że zmartwychwstaję. Normalanie jak żywa lalka. Próbował dzwonić przez wechata, ale nie było odzewu. Wreszcie udało sie spotkać, przelotnie na pokazie transwestytów. W tle leciało "Padam, padam". No nieźle, mamy za kilka dni robić razem program. Tymczasem mam jet lag i dosłownie padam.
Zatem pojechałam z Jaranem na Kambodżę, a Tony z inną grupą robił program tajski. Dziennie dostawałam wiadomości. Filmy. Zdjęcia. Kolejną grupę mieliśmy mieć wspólną. Jak chcesz rozśmieszyć Boga to sobie coś zaplanuj... Katastrofa. Dramat. Hiroszima nie odda tej tragedii! Zamiast Bambusowych Łodzi wylądowałam na Orientalnym Deseniu w zastępstwie. Tony był załamany, rozczarowany, mnie też było przykro, że nie będziemy razem pracować. 3 lata się nie widzieliśmy, wszystko szło tak dobrze, a tu pech. On był rozdrażniony, obrażony, jakby to była moja wina.
Przez 3 dni oboje trawiliśmy te nagłe zmiany. Nie planowałam Wietnamu. Cóż, dam radę. Próbowaliśmy pozamieniać grupy, ale on już ma kupiony bilet na samolot z Krabi, zresztą... ja też. O żadnych kolejnych zamianach nie ma mowy. Jeszcze mi się oberwało za wprowadzanie zamieszania.
I dzisiaj, 8 lutego 2025, udało się nam spotkać. Przegrzebałam pół walizki, żeby mu dać jakieś drobiazgi. W końcu szyłam na prezenty dziesiątki kosmetyczek, więc może mu się przydać. Tony uznał, że będzie dobra na kasę, rozmiar XXL. Zostawiłam mu świeżą flagę firmową i podkładkę, bo akurat miałam. Jak widziałam jak zarządza swoją grupą, no byłam pod wrażeniem profesjonalizmu i energii. Tony! Zapraszam!! Chodźcie tutaj! Gada do ludzi coraz więcej po polsku. Zarządza. No kozak! Był w 5 miejscach jednocześnie. Telefonował, potwierdzał. Na kolacji niby byłam, a zdążyłam 2 kawy wypić, bo szkoda mi było czasu na latanie do bufetu. Nie mogliśmy się nagadać. I wtedy Tony zaczął szukać dla mnie jakiegoś magicznego amuletu. I znalazł karteczkę. Nr 7. Nie macie pojęcia ile amuletów musi z sobą dźwigać Taj!
Good luck is approaching. Those in love will meet somone suitable who will bring sweetness and hapiness around you. Donaton and merit will bring you hapiness and prosperity. The sick will be well soon.
Tony podpisał i mi przekazał ten mały skarb. Pisze datę wczorajszą, bo wczoraj dostał taką dobrą wróżbę w świątyni. 7/2/2025. Jest też tajna dedykacja po polsku i z polskimi znakami. Zamurowalo mnie.
Ile on ma lat? No 59. A ja? No sporo mniej. Mój wiek uznał za szczęśliwą liczbę;D Tony jutro chce obstawiać lokalnego totolotka, więc posłałam mu szczęśliwe liczby.
Dwie siódemki. Ta z wróżby świątynnej i z daty, kiedy ją wylosował. Wtedy z naprzeciwka nadjechał autobus 77. Pomyślałam 7+7 to 14, tak jak ilość osób w mojej grupie. I wtedy pokazał się kolejny autobus numer 14, jakby na potwierdzenie.
I wtedy przypomniałam sobie jak w Kambodży, kilka dni temu mówiłam o zatrzymywaniu czasu. Dzisiaj zdecydowanie czas gryzie własny ogon. Jest tylko tu i teraz. Dlatego moje zdjęcie z Tonym zamyka mi te chwilę w Starbucksie w Bangkoku. Magic moment, magic power. Tony jutro chce obstawiać lokalnego totolotka, więc posłałam mu szczęśliwe liczby. 77 i 14.
Długo będę wspominać ten tajski wieczór 8 lutego 2568 roku. Nie wiem kiedy ostatnio byłam tak szczęśliwa. 8 = nieskończoność.
Tak Heniu, to przez te trzy ósemki na banknocie z Kambodży, co mi zostawiłaś. Dzięki!
Fajnie mieć takich przyjaciół
OdpowiedzUsuń❣️
OdpowiedzUsuń