Włochy: Ty ogarniesz ten bajzel, czyli strajk włoski w Mediolanie

Jest gorąco. Jakieś 33 stopnie. Wychodzisz na zewnątrz i topisz się jak świeca. Nagle autostrada na Mediolan zamknięta i krażymy opłotkami szukając miejsca, żeby się w nią wbić nieco dalej. Dojeżdżam do wjazdu na autostradę: zamknięte. Kolejne kilometry autokarem po włoskich wsiach... 

I wtedy dzwoni lokalna przewodniczka z nowiną: jutro strajk komunikacji w Mediolanie. A ja nie mam autokaru, bo kierowca po 7 dniach harówy ma dzień wolny. Wczoraj dojechał jak mu tachograf już świecił na czerwono po 15 godzinach pracy. I codziennie było to samo. W hotelu ląduję późno, bo nie mam wyżywienia, a w Interlaken rozdzielili mnie po 4 hotelach. Wysoki sezon, sorry. Ktoś coś schrzanił, ale Ania, nie martw się, dasz radę. No to robię co mogę, a nawet więcej.  Zapominam jak się nazywam, jak śpię 6h to sie cieszę, że aż tyle. Co z tym Mediolanem?? Jaki strajk?? Włoski??? Nie!! Ogólnopaństwowy: nikt nic nie wie. Może coś będzie działać, a może nie. Tylko, że ja mam rezerwacje na godziny, a przewodniczka ma po nas kolejną grupę. Zatem póbuję dotrzeć do centrum przed strajkiem. Śniadanie od 6h45, 7h50 zbiórka i drepczemy do metra. Ja, jako przodownik, po raz drugi: o świcie biegałam już za biletami. Są nowe, wielokrotnego użytku, kupuję 10 i mam 10, kupuję kolejne 10 i... dostaję 1. Pomyliłam się, mam 10 nabitych na 1 kartę, tylko, że nie da się skasować tego raz na wszystkich, więc wpakowałam 22 eur, a zużyję 4.40. Ciekawe jak rozliczę pozostałe 8 biletów?? Mea culpa, jestem uboższa o 2.20x8. Ups. Potem idę do kiosku. Teraz będzie luz. Kupuję bilety na resztę przejazdów, bulę blisko 200 eur i dostaję bilety 2-przejazdowe. Tylko czy to zadziała? Wierzcie mi, mam pod górkę. Te cholerne bilety się blokują. Do metra docieramy po 8 i dojeżdżamy 5 minut przed strajkiem o 8h45. Zwiedzamy castello, idziemy pod duomo, nagle każdy puzzel wskakuje w swoje miejsce i wszystko działa. Dotarłam. Miasto jest puste. Nie jest jeszcze aż tak gorąco. Udało się. Cudem. Niedospana, ale program zrobiony. Turyści zachwyceni widokiem miasta z dachu katedry. Ja tym, że się udało, byłam 10 minut o katastrofy i jak o tym myślę, to mam ciary. Jutro Bernina, Vaduz i jadę do domu, żeby przesiąść się na samolot do Apulii. Jak słyszę, że "ogarnę", to się irytuję. Pewnie tak, ale jakim kosztem? 



Zamknięta stacja metra Duomo z powodu strajku 


Święty Bartłomiej odarty ze skóry


Wnętrze katedry w Mediolanie


Mediolan miasto mody otwiera swe sklepy




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem