Brazylia: Na kocich łbach Paraty

Dzisiaj zawitaliśmy do 45000 miasteczka Paraty, jakieś 4h30 jazdy od Rio na południe. Bardzo przyjemne, klimatyczne miejsce. Wszędzie restauracyjki, sklepiki z pamiątkami, jest duży wybór, eleganckie i stylowe gadżety, a to pośród wąskich uliczek tuż przy morzu. Można tu spędzić wieczór przy muzyce na żywo, pomieszkać kilka dni, popływać. Rio przytłacza chaosem, hałasem, tutaj jej spora część odświeżonej starówki zamknięta dla samochodów. Całkiem coś innego. Swojska atmosfera kurortu.

Rejs po zatoce, to moment wyciszenia pośród zielonkawych spokojnych wód. Karmią, poją, dają popływać w wodzie o przyjemnej tempertaurze. Zajmuje to z 5-6h. W morzu żółwie to raczej rzadko, za to ryby się zdarzają. 

Wieczorem wypada jeszcze na koniec pospacerować po brukowanych kamieniami uliczkach. Zatem ruszam w miasto. Na szybką przegryzkę polecam hamburgery z budek od 14 reais w górę. Porządna wołowina, naprawdę jeden to aż nadto. Trochę się czeka, ale są przepyszne. Do picia koniecznie Jorge Amado: limonka, wyciśnięta marakuja i cachaça Gabriela z nutką cynamonu. Poezja. Podają w każdym barze, bo to lokalny przysmak. Na statku też. 






















Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem