Indonezja: Wyspa Bali 2023

 


Powrót na Bali po 3 latach jest tak emocjonujący, że mam wrażenie jakbym tu była pierwszy raz. Hinduistyczna wyspa powoli wraca do życia po covidzie. W czasie pandemii Bali było zamknięte, więc żyjący z turystyki musieli wrócić na ryżowiska rodziców, żeby mieć co jeść. Wszędzie piętno covida jest widoczne. W hotelach obsługa nadal ma obowiązek nosić maseczki. Dotyczy to też turystów, ale teoria w tym przypadku przegrywa z praktyką. 

W świątyniach nadal przygotowuje się zbiorowo oprawę świąt, a ulice zdobią pendżory. Po ulicach chodzą procesje. Kobiety w koronkowych białych bluzkach i batikowych spódnicach dostojnie idą składać ofiary. Wszechobecny na Jawie islam tutaj przegrywa z hinduizmem. Widać sporo turystów. Mniej niż przed pandemią, dużo mniej. Obsługa restauracji najwyraźniej uległa wymianie, jak zawsze dużo bezużytecznych pracowników stara się znaleźć sobie jakieś zajęcie, zazwyczaj jednak nie rozumieją, gdy pytamy o cokolwiek. Podanie wody czy pytanie o jogurt przekracza ich możliwości. 

Każdy chce niestety sobie odbić chude lata i to czujemy po pustym portfelu. Nadal jednak możemy odczuć gościnność balijczyków. W 30 stopniowym upale, wysmarowani kremami rozumiemy dlaczego ludzie kąpią się często w koszulkach. Pogoda nas dopieszcza. Kiedy w Polsce śnieg i mgły, tutaj ładujemy się witaminą D3. I wiele wybaczamy tutejszym niedoskonałościom.



Zaskakuje mnie, że turystów nie widać. Pomimo Chińskiego Nowego Roku Królika, garstka ludzi. Byłam na masażu, balijski miałam dobry raz: w Turcji. Tutaj standardy dużo niższe niż w Tajlandii. Za to cenowo jest nieźle: 70000 rupii, do tego dałam 30000 napiwku. Razem 100000, czyli poniżej 30 zł, w Tajlandii z napiwkiem trzeba liczyć z 50 zł za foot massage na ulicy. No i jakościowo jest lepiej niż 3 lata temu. 3 dni temu byłam w Ubud: rewelacja. Dzisiaj w Kucie, może nie był to standard tajski, ale dość poprawnie i skutecznie. Naprawdę nieźle. Myślę, że jak tu były tysiące turystów, to brali dziewczyny ze wsi i wprawiały się na turystach ucząc się jedna od drugiej. Teraz nie ma tłumów, część załóg, ta bez powołania, poszła sadzić ryż, a te lepsze zostały. I fajnie jest. 

Mam ochotę tu zostać 2 tygodnie dłużej, jest co ekspolorować. Każda wyspa to inne zwyczaje, nowe stroje, inni ludzie, fascynujące miejsca. A to wszystko skąpane w słońcu, na bogato. Polecam Indonezję poszukiwaczom odmienności: 1 kraj, a tyle możliwości! 
























Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem