Posty

Wyświetlanie postów z 2023

Kuba: Czekanie

Obraz
Nie jest łatwo żyć w ciągłej Rewolucji. Dlatego Kubańczycy do perfekcji opanowali czekanie. Są cierpliwi. Nie zniechęcają się. Ich życie pod przewodnictwem Partii stanęło w miejscu wraz z embargiem i tak oto mijają kolejne lata, a oni nauczyli się, że cnota cierpliwości w tym kraju jest niezbędna do przetrwania. Niczym dziesiątki pomników stoją i ćwiczą się w cierpliwości. Ich wzrok patrzy gdzieś daleko, szuka zmian, a te idą i idą, zwykle są to zmiany na gorsze. Mają 3 opcje: iść z Partią, zostać jej przeciwnikiem albo uciec.  Są jak Che na pomniku nad swoim mauzoleum w Santa Clarze: niby w ruchu pozornym, ale wokoło mało co się zmienia. Między śmiercią Fidela Castro w 2016 a emeryturą jego brata Raula, pojawiła się nadzieja. Nieśmiała. Państwo powoli się otwierało na turystykę, na business, ale zanim ktoś się zdażył wzbogacić, ograbiało go licznymi ograniczeniami, by nikt nie został czasem milionerem.    Tymczasem Donald Trump zaczął nękać Kubę restrykcjami, ustawił ją obok dwóch kar

Kuba: Na brukach Trynidadu

Obraz
Trynidad to miasto na południowym wybrzeżu Kuby, zatem nie nad Oceanem, ale bliżej Morza Karaibskiego. Może nie nad samym brzegiem, ale to kwestia kilku kilometrów. Miasto z architekturą z czasów baronów cukrowych. Podobnie jak Hawana, starówka wpisana została na listę UNESCO. Uliczki są brukowane kamieniami, co czyni spacer karkołomnym, ale też miejsce to jest dzięki temu niezwykle urodziwe. Czas żre tu własny ogon. Co chwilę słychać turkot zbliżającej sie dorożki, a kowboje na koniach są tu częściej widoczni niż stare kabriolety. Można się wybrać na wyprawę konną pośród plantacji cukrowych. Ja niestety mam tendencję do spadania z wielbłądów, wolę nie ryzykować wypadku na koniu.  Mając wolne popołudnie odwiedzałam lokalne galerie, przepiękne wnętrza restauracji w dawnych posesjach magnackich, a przede wszystkim nacieszyłam się spokojem i fantastycznymi kadrami. Pozaglądałam ludziom do domów przez otwarte okna. To miejsce, gdzie Kuba ma mało komercyjne oblicze, turystów tu jak leków w

Kuba: Zakochać się w Hawanie

Obraz
Dawno nic nie zrobiło na mnie takiego wrażenia jak charakterna Hawana. Bezpiecznie. Kolorowo. Te stare samochody wszędzie! Różowe, seledynowe, turkusowe, żółte. Tu nie ma nudy. Miasto się sypie, choć wpisano je na listę UNESCO. Nic mi nie sprawiło takiej radości jak dwie godziny na poszlajanie się po centrum. Hawana to też ludzie. Zatroskani. Przedsiębiorczy. Barwni. Ten wymienia euro po nielegalnym kursie: w hotelu płacą kurs oficjalny 135 pesos, na ulicy cinkciarz daje 240. Dolar: 230. Ostrożnie w restauracjach, bo ceny dają w dolcach czy euro, ale po kursie oficjalnym, czyli zamiast 12.50 eur wyszło 22.50 eur. Dla turysty pierwsze wrażenie jest pozytywne: ulice Hawany przepełniają piękne kabriolety. Malownicze, choć z rury wydechowej leci niebiesko-czarny dym. Na zdjęciach wyglada to dobrze, ale w realu nie wyobrażam sobie co by było jakby mieli więcej samochodów. Zaskakują puste ulice i bardzo mały ruch w dwumilionowej Hawanie.  Łazarz Jest co fotografować. Imponujące, monumentalne