Kuba: Czekanie
Nie jest łatwo żyć w ciągłej Rewolucji. Dlatego Kubańczycy do perfekcji opanowali czekanie. Są cierpliwi. Nie zniechęcają się. Ich życie pod przewodnictwem Partii stanęło w miejscu wraz z embargiem i tak oto mijają kolejne lata, a oni nauczyli się, że cnota cierpliwości w tym kraju jest niezbędna do przetrwania. Niczym dziesiątki pomników stoją i ćwiczą się w cierpliwości. Ich wzrok patrzy gdzieś daleko, szuka zmian, a te idą i idą, zwykle są to zmiany na gorsze. Mają 3 opcje: iść z Partią, zostać jej przeciwnikiem albo uciec. Są jak Che na pomniku nad swoim mauzoleum w Santa Clarze: niby w ruchu pozornym, ale wokoło mało co się zmienia. Między śmiercią Fidela Castro w 2016 a emeryturą jego brata Raula, pojawiła się nadzieja. Nieśmiała. Państwo powoli się otwierało na turystykę, na business, ale zanim ktoś się zdażył wzbogacić, ograbiało go licznymi ograniczeniami, by nikt nie został czasem milionerem. Tymczasem Donald Trump zaczął nękać Kubę restrykcjami, ustawił ją obok dwóch kar