Zielony dom: Najdziwniejsze rośliny w moim zestawie plantatora

Rzadko w w Polsce spędzam sierpień, ale tak przemarzłam, że kaszlę. Szukając miodu z opuncji marokańskiej kupionego w hali targowej Meknes, miodu na chore gardło, który aż pali, odnalazłam chińską herbatę czarną z lychee. Niby środek lata, a pogoda już jesienna. I tak mi przyszło do głowy poopowiadać o najdziwniejszych cudach mojej kolekcji roślin. 
Są rośliny inne niż wszystkie, takie nieoczywiste. Czasem zaskakują tym, że żyją. Matka Natura jest nieznośnie kreatywna. Tutaj przedstawię parę moich dziwolągów. Nie jest to kwestia tego czy się komuś coś takiego podoba. Nie uroda jest tu atutem, a różnorodność i inność. Wierzę w Waszą tolerancję. I choć nie będą to tęczowe krotony, to jednak z pewnością temat dla programu Galileo. 

Nie będzie to też opowieść o tillandsiach, czyli oplątwach, bo to już było tutaj: 
https://rikitikipodrozniki.blogspot.com/2020/08/zielony-dom-kapie-oplatki-czyli-jacuzzi.html

Nie będzie też o czarnych roślinach, bo to było tutaj:
https://rikitikipodrozniki.blogspot.com/2020/08/zielony-dom-czarne-jak-wegiel.html

Trawa ozdobna SYNGONANTHUS MIKADO
Pierwszy raz się z tym spotkałam w mojej inspirującej książce wydawnictwa Multico: "Wielka księga roślin pokojowych. 116 najpiękniejszych roślin doniczkowych" Jarosława Raka. Ma piękne zdjęcia i naprawdę niezłe opisy tego, o czym mało jest gdzie indziej: rarytasów. Trawa jest bardzo fajną roślinką, dziwną. Sami oceńcie.
Kalanchoe thyrsiflora, tubiflora i orgyalis
Kalanchoe blossfeldiana miałam w domu od lat i co roku zimą pojawiał się na nim jakiś pęd z czerwonymi kwiatami. Nie rósł najlepiej i nie za bardzo go kochałam. Nigdy też nie dostał nawozu. Rósł coraz marniejszy. W tym roku wręcz wysadziłam go do ogrodu. Coś do doniczek podwieszanych, coś do ziemi. Nawet ślimaki tego nie chciały. Za to nastąpiła wariacja kolorystyczna, te w słońcu zrobiły się jasnozielone z różową obwódką, a te w cieniu ciemnozielone. W nowej ziemi odżyły. Dostały też nawozu. Co jestem w markecie, to stoją bidulki, niechciane, choć naturalnie te są całe w pysznych kwiatach! Zastanawiałam się nad nowym egzemplarzem, ale zrezygnowałam. 
Wtedy w Obi odnalazł mnie kalanchoe thyrsiflora, który wyglądał jak miś. Nie wiedziałam, że taki gigant to może być pospolite kalanchoe. Miał grube zacne liście, choć nieco klapnięte. Na kasie jak mi powiedzieli, że to kosztuje 30 zł, o mało go nie zostawiłam. Przegięcie. W domu miał kwarantannę, bo coś po nim łaziło. Jakby tego było mało, miał suchuteńką ziemię, ale jako, że jest sukulentem, to bałam się go przelać. Po paru dniach w altanie, w cieniu zaczął prężyć liście. Wtedy odcięłam 3 rośliny potomne, które go obciążały i postanowiłam to ukorzenić w ziemi. No i się udało. Mam zatem 4 sztuki. Miś odkąd pozbył się potomków rośnie, choć ostatnio mu się nie podobało w pełnym słońcu: środkowe liście postawił w sztorc, a pozostałe klapnął, ale zauważyłam to z ogrodu (stał na zewnątrz na parapecie) i po nocy w domu odzyskał wigor i turgor. 
Tu się historia nie kończy, bo trafił do mnie demoniczny kalanchoe tubiflora. Fioletowo centkowany. Był tak inny od poprzednich, w dodatku tak ciekawie obzdjęciowany, że zainwestowałam te 13 zł. Widzę go też pod nazwą bryophyllum delagonese, ale to to samo. Jest samorozmnażalną żyworódką, co już widzę w donicy, oj będzie go dużo. W moim albumie wygląda całkiem inaczej: 2 proste pędy i takie luźne igły, mój na razie jest zwartą kępką. Ponoć szybko rośnie, co jest typowe dla żywotnego kalanchoe. U mnie musi się zaprzyjaźnić z sansewieriami w wersji mini, bo bez towarzystwa są mało subtelne. Szczególnie jak mają po 3 cm. 

A ostatnio popełniłam kalanchoe orgyalis. Ma spore lancetowate liście i są one brązowe i szarawe, nieco zamszowe w dotyku. Coś całkiem innego. Jako, że ten gatunek przeżywa nawet jak go chcemy zamordować, to niech sobie stoi. Jak już wszystko padnie, to kalanchoe, sansewierie i obsuszone kaktusy na pewno przetrwają. 
Ucho Prezesa, a nie... Ucho Shreka
Oryginalny sukulent stoi na moim oknie, wystawia ku słońcu liczne uszka. Niech tylko ktoś spróbuje coś na mnie powiedzieć, z pewnością się dowiem. To taka roślinna aparatura podsłuchowa. Śmieszny taki. Aż policzyłam ile uszek ma ten maluch: 32.
Łosie rogi - platycerium
Kupione, bo często są w różnych zestawieniach roślinnych. Potem doczytałam, że to paproć, choć ta akurat może przeschnąć. Paproć jest dobra do ogrodu, wymaga stania na tacy z keramzytem, na podstawce albo bardzo dużej wilgotności. Mam złe wspomnienia z paprotkowych przygód sprzed 25 lat, jak mi obsychała i zarobaczała pokój. Zawsze koło niej coś fruwało. Moje rogi są na ogrodowej kwarantannie w altanie już z 3 tygodnie i mają się znakomicie w cieniu. Coś po nich chodziło, pewnie ziemiórka. Kiedyś tafią do domu. Jeszcze nie czas. Nie wiem czy będą miały typowy kształt rogów, póki co trudno to ocenić, na razie nie są powcinane. To, co na liściu, to moja oplątwa:) Korzysta z gościny.
Lithops
Żywe kamienie już kiedyś miałam, jasne, że przelałam. Babcia mi to kupiła. Nadmiernie dbałam, więc to takie wspomnienie z dzieciństwa. Podlewam kropką wody raz na jakiś czas. I zawsze się zastanawiam czy może nie przesadzam. 
Hoya kerri veriegata
Urodziwe serduszkowate liście zadomawiają się na moim kuchennym parapecie. Zasłania je dendrobium, bo boję się, żeby listki nie poodpadały. Urocze cudeńko. 
Pilea peperomioides- pieniążek
Jedna z pierwszych roślin kupionych w tym sezonie, chyba urosła już ze dwa razy i jest tak ekspansywna, a przy tym delikatna, że trafiła do podwieszanego kwietnika. Dla mnie to nie roślina PRL, bo nigdy takiej u nikogo chyba wtedy nie widziałam, ale hit tego roku. Swoje okrągłe solary to podnosi, to opuszcza. Na oknie południowym zrobiło się ciasno, więc zabrałam na zachodnie. Tam prostowała liście do słońca. Teraz ma światło na dole, więc w ciągu zaledwie 2 dni wszystkie poobniżała. 
Davallia
Paprotka z nogami pająka. Nie przepadam za paprociami. Kojarzą mi się z kłopotami i usychaniem. Ta jednak ma włochate nogi i jest przeurocza, więc zobaczymy czy uda nam się zaprzyjaźnić.


Sit rozpierzchły - Junus effusus 'Spiralis'
No miałam z tym pecha. Kupiłam. Zapłaciłam. Nie doszedł. Dzwonię. Wyjaśniam. A gość mi, że nie zapakowali, bo "nie spełniało norm jakości". Zamurowało mnie. Nie było takiej informacji. Nie wypadałoby zadzwonić? Maila posłać? Fajne_rośliny: nie polecam. Nie mogłam napyskować co sądzę o ich "jakości" i pakowaniu, bo czekałam na przelew. Naprawdę słaby sklep. Tego samego dnia przyszedł przelew. Tyle dobrze. W sklepach ogrodniczych sit można kupić o połowę taniej. I tak się zdarzyło, że ostatecznie za cenę o połowę niższą (10zł) kupiłam sit w markecie. Spiralna trawa jednak nie trafi do domu, bo nie mam miejsca na nią. Zaplanowałam dla niej miejsce w ogrodzie. Faktycznie, jest spiralny. 


Peperomia argyreia (watermelon)
Bardzo popularna w Stanach Zjednoczonych, u nas uchodzi za "kolekcjonerską". Liście ma duże i grube, z wyraźnym wzorem arbuza, nieco trójwymiarowym. Akurat kwitnie. Niestety jest humorzasta i raczej trudna w uprawie. Za mało słońca, za dużo wody i się żegnamy. W Polsce jej zdobycie w dobrej cenie może być kłopotliwe, ale wykonalne. Mnie się zdarzyła w centrum ogrodniczym.



A czego nie zdobyłam?

Albuca Frizzle Sizzle
Pojawia się w necie za jakieś 45 zł. Rzadko. Widziałam, nie kupiłam. Myślę, że nie jest aż tyle warta. Niemniej ciekawa. 

Wilczomlecz Euphorbia lactea
Generalnie wilczomlecze jakoś mnie nie urzekają, ale ten rozjechany ciężarówką mózg na zielonym kiju ma swój urok. Jednego takiego zalałam w dzieciństwie. Chyba się nie skuszę. Może jakaś marketowa promocja będzie mnie kusić, ale poszukiwać tego nie zamierzam. 

Ludisia discolor
Dziwny storczyk o ozdobnych czarnych listkach, atrakcyjny zatem jak nie kwitnie. W sklepach za ponad 120 zł. Czekam na marketową promocję. Powinien kosztować koło 30 zł. Szukałam go, bo moja ulubiona francuska vlogerka roślinna takiego zdobyła za jakiś parę euro. Poczekamy, u nas powinien się pojawić. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem