Holandia: Czas dozwiedzać Europę

Nie wiem czy jeszcze ktoś za mną nadąża, więc uporządkujmy fakty. Wróciłam z Rzymu. Samolotem. Nie do Katowic, ale do Warszawy, bo druga grupa była ze stolicy. Nie Wizzairem, a Lotem. Potem udałam się na spotkanie z Grażynami z wycieczki do Tajlandii w 2022 roku. 


Dla gwiazdy filmowej RODO nie obowiązuje. Pozdrowienia dla tajskiej grupy Sawasdee z 2022 ode mnie i Grażynas.

Czemu? Bośmy sie zgadały, że jak będę w Warszawie to może wpadnę do Konstancina. No to wprosiłam się na obiad. Przypominam wszystkim turystom, że mam wiele zaległych zaproszeń obiadowo-przelotowych. Odległość dla mnie nie istnieje. Jak czegoś chcę, to się staram znaleźć skrawek wolnego czasu. Wieczorem wsiadłam w flixbusa i 18 godzin później wysiadałam w Amsterdamie. Ogarnięcie transportu do centrum pociągiem zajęło mi około minuty. 15h27 byłam na dworcu, 15h30 już jechałam do centrum z biletem kupionym w automacie. Śpieszyłam się. Nie myślałam. Automat. Wysiadam...

Odbiera mnie Herman, mój jawajski przewodnik przelotem w Europie na 10 dni. Niestety już nazajutrz wraca do Yogyakarty przez Kuala Lumpur i Jakartę. Potem chyba pociąg, bo po ramadanie cały kraj ruszył na urlop, więc bilety na tanie linie są koszmarnie drogie. No to się nasiedzi w pociągu. Co Herman robi w Amsterdamie prócz palenia papierosów indonezyjskich pachnących goździkami? Pomaga Holendrom otworzyć restaurację. Byłam. Widziałam. Dzieje się. Samo centrum. Tworzy im menu. Przygotowuje sosy. A wiem, że w pandemii prowadził restaurację.  Połaziliśmy po centrum. Jest tu któryś raz, więc zrobiliśmy z 5 km po mieście. Zwiedziłam kościoły, bo on kalwinista. Zobaczyłam dom Anny Frank. Wypiliśmy piwo, zjedliśmy kolację. Bardzo się cieszę, że udało się spotkać. Znamy się od 2018 roku, a że mówi po francusku i angielsku, zawsze uwielbiałam z nim pracować. Nawet niespodzianki z Rzymu dostał i czapkę z Rzymu ma przekazać Ketutowi na Bali, bo to kolekcjoner a ostatnio się z nim minęłam na lotnisku. Nie dostał z Tajlandii, to dostanie z Rzymu. 

A ja co? Ja nazajutrz postanowiłam odwiedzić Keukenhof. Przy check in na autobus pojawiła się oferta: +15 eur i dodatkowo popływam pośród wiatraków. A że kupiłam luksusową wycieczkę w systemie flex, to bez problemu to zamieniłam dopłacacjąc 15 eur. Miałam pływać do Amsterdamie wieczorem, ale wyprawa na wiatraki mnie bardziej kręci. 

Pogoda przyjemna, świeci słońce, ale jest rześko. Jest 11h. Myślę, że i tak świetnie trafiłam z pogodą. Pływam sobie godzinkę. Sporo dzikich ptaków, głównie gęsi. Jestem w kanale, wokół którego pola leżą 2 m niżej. To ogromna praca Holendrów. Jest wiosna, wszystko żywo zielone. Wiatrak tu, wiatrak tam. Gleba tu podmokła, a cebulki wolą piaszczystą, więc wydaje się, że tulipanów nie będzie. Zapewniają, że Keukenhof dopisze urodą. Już jest cudnie, słonecznie. Po godzince rejsu jadę dalej. 20 minut później wita mnie ogromnie zastawiony parking. Ohoho! Masowa turystyka. Już wiem, że się spóźniłam i to o kilka lat. 

Zostawiam walizkę w przechowalni jak u nas na basenie, plecak w kolejnym. Wchodzi tylko mała. Ledwo się mieszczę. Skanuję bilet. No to hop. Disneyland przy tym to jest pusty! A ilu emerytów na wózkach samojezdnych! Miało być rajsko i bajkowo, a jest... tłoczno. Jeden właśnie spadł z kamienia do wody. Plum. Wszędzie tłok. Jest południe. Ciekawe ile mi to zajmie. Niektóre grupy mają aż 6h na ogrody. No w życiu! Ja się boję tłumów. Ładne to, ale czy aż taki hit? Może w Europie. Chyba wolę Indonezję z jej swobodą i intymnością: tam się ogrody ogląda, ale rzadko spotykam więcej niż jedną grupę. Irysy, żonkile, tulipany. Jak odsuniesz 100 Azjatów, to może zrobisz zdjęcie. Pogoda boska, dzisiaj chyba cała Holandia tu zawitała, może poza pielgrzymami, bo oni okupują Watykan z okazji Roku Świętego. Nie, nie jestem rozczarowana. Raczej przerażona  masowością turystyki. Nie ma się co dziwić. Ruszyłam z Amsterdamu o 9h30. O 10h30 pływałam pośród wiatraków. 20 minut i w południe byłam w Keukenhof. Usiadłam na ławce i piszę, może te tłumy się jakoś przewalą i pójdą na obiad. Nie brakuje też psów, dzieci w wózkach, inwalidów. 

Na 17h zarezerwowałam 75 minut  wycieczki po kanałach. Była promocja. Jako pasjonat podróży GetYourGuide przy współpracy z HopOnHopOf mam już 20% zniżki na hasło Amsterdam20. 13.50, znośnie. W końcu powrotny autobus mam o 20h45 z Sloterdijk, a z centrum jadę tam 4 minuty pociągiem. A jeżdżą co chwilę. Spokojnie zdążę jeszcze kolację zjeść w centrum. Jutro o 16h będę w Katowicach. Wydawało się, że mam mało czasu, ale ja się potrafię zorganizować. Pięknie jest. 





































Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rajlandia: Już jadę. ฉันไปแล้วนะ

Bali: Nusa Penida, szpak balijski, uwolnić ptaszka!!!

Niemcy: Bawaria - Augsburg