Posty

Peru: Z życia wzięte czyli o górniku i lekarzu

Obraz
Jak w Peru wygląda górnictwo? To w końcu najlepiej zarabiająca grupa. Kierowca na kopalni dostaje 4000-5000 soli, czyli najmniej. Inżynier z 2x tyle. Nadsztajger z 10000 soli. Sole są mniej więcej warte tyle co złotówki. Dodatkowo jest trzymastka i czternastka. Emerytura nie w wieku 60 i 65 lat, ale po 25 latach pracy. Ponadto górnik musi dostać dodatek za to, że firma zarabia, a że obecnie miedź jest w cenie to... zarabiają często więcej niż 28 wypłat na rok. Jeśli już jesteśmy przy zarobkach: pensja minimalna to jakieś 1500. W administracji zarabiają z 2000, ale doktor w państwowej klinice z 4000-5000 i drugie tyle w klinice prywatnej. Pamiętajmy jednak, że pracuje na etacie tylko 30%, a reszta żyje z roli i dorabia: w handlu i turystyce oraz pracach konstrukcyjnych. Jeśli chodzi o służbę zdrowia to darmowa, łącznie z lekami jest opieka państwowa dla 30% pracujących na etacie (płacących składki), dla dzieci do 17 roku życia i emerytów. 70% pracujących dorywczo płaci, ale za leki, opa

Peru: Machu Picchu

Obraz
3h45 wyjazd. Serio? To żart? Nie, to początek przygody. Moi turyści nie mają lekko: powiedziałam przewodnikowi, że to "podróżnicy" i że doceniają to, że otworzymy nazajutrz Machu Picchu. Jeszcze klaskali, że zaczynamy o świcie. 5h05: odjazd! Rusza pociąg przez dżunglę wzdłuż rwącej Urubamby. Jedziemy ostatnim wagonem. Pociąg ma wygodne fotele i stoliki, zatem wyciągamy jabłka i banany, kanapki i ciasteczka z prowiantu z hotelu. Ja mam jeszcze zalaną w kubku herbatkę, bo jak zacząć dzień w Peru bez koki? Zimno w tym pociagu, mrożą klimą! Za oknem zaczyna dopiero się robić jasno. Turlamy się i słuchamy komunikatu jak w samolocie o tym gdzie jest wc, gdzie drzwi, gdzie gaśnica. Turyści co rusz wybuchają śmiechem zdziwieni tymi detalami. "Pkp nie ma takich atrakcji", mówi Mikołaj, który po powrocie ma olimpiadę historyczną i siedzi nad lekturą. Czapka kupiona u Indian nad Titicaca się przydaje na zimno wagonu. Ja nie jestem tak ambitna: czas dospać. Z tyłu słyszę Wies

Peru: W świecie kosmicznej energii

Obraz
Hayu Marca - powyżej Mój kolejny przewodnik, Henry, który dostał imię po Fordzie, okazał się wielbicielem kosmicznych teorii. No i przez dwa dni przedstawiał nam dwie równoległe teorie niektórych miejsc w okolicy Puno. Teorie matematyczne, kosmiczne, przedziwnego promieniowania.  Czy Tiahuanaco powstała ludzkość skoro są tam przedstawione twarze ludzi ras całego świata? A czym jest tamtejsza Brama Słońca? A czy w  Puerta de Hayu Marca mamy portal do innego świata? Czy to drzwi bogów/duchów? Jose Luis Delgado Mamani widział to miejsce w swoich snach, a znalazł je poszukując miejsc do wspinaczki. Opowiadał nam o górach, na których odprawia się obrzędy. O energii, która jest wieczna i nie znika po śmierci, ale łączy się z Wszechświatem, żeby powrócić. Opowiadał o połączonych miejscach mających specjalną siłę, które można połączyć okręgiem. Pitamidy, Sukkothai, Cusco, etc. Nie można mu było odmówić wiedzy i kompetencji. Rzetelnie podkreślał, że są to jego teorie, niezgodne z odkryciami ar

Peru: Titicaca

Obraz
Już wieczór, po kolacji, a ja usiadłam w moim pokoiku u Indian i myślę ile to się dzisiaj rzeczy przydarzyło. Jestem nad brzegiem Titicaca na 3875m npm. Z samego rana popłynęłam na wyspy Uros. Ostatnio byłam tu przed pandemią, w turystyce to jak przed naszą erą. Zmienia się wszystko. Nowe hotele, inni przewodnicy. Poznaliśmy 15-osobową rodzinę mieszkającą na jednej z 130 wysp z trzciny totora. Poprzebierali nas w tradycyjne stroje, poopowiadali jak samemu zbudować wyspę nad Titicaca, jak ucinać trzcinę, co z tego jeść, jak zrobić kompres na gorączkę. Przewodnik ocenia, że za 2-3 pokolenia ten styl życia zostanie zapomniany. To ciężkie życie na jeziorze, gdzie fale bywają jak na morzu, gdy trzeba regularnie raz do nawet 3 razy w miesiącu ścinać trzcinę i budować nowe warstwy. Minęło z pół godziny, jak nie lunie! A moi turyści mi pogodę obiecywali, bo tak mówił internet. A ja im na to, żeby brali coś na deszcz, bo jedyne co jest pewne na tych wysokościach to zmienność pogody. I wyszło na

Peru: Nie do wiary

Obraz
Niesamowitości w tym Peru. Zapytałam przewodnika Jesusa czy praktykuje się tutaj rytuał oczyszczenia. Kraj laicki, w większości katolicki, ale jednak jest to teren Andów, a zatem spodziewm się pewnych szmańskich rytuałów. Po ekwadorskim rytuale oczyszczenia, czego mam się spodziewać tutaj. A pamietam jak na granicy Boliwii i Peru na targu oglądałam stragan z przedmiotami w sam raz do kociołka czarownicy. A zatem mój osobisty Jesus opowiedział mi jak to jego matka na jednej z wnuczek dokonywała oczyszczenia z złej energii 4-latki. Wzięła 3 jaja i robiła nimi znaki krzyża na całym ciele dziecka. Potem wszystkie 3 wbiła do 3 szklanek z wodą. W pierwszej jajko ułożyło się w jakieś monstrum, w drugiej też nie było całkiem normalne, ale 3 było ok. Od tamtej pory mała spała grzecznie i kłopoty się skończyły. Dopytałam zatem o te płody lam. Tutejsza kultura mówi o zasadzie wzajemności. Jeśli Pachamama nam daje obfitość jedzenia, to i my musimy się jej odwdzięczyć. Zatem daje się jej liście kok

Peru: Ziemniaki

Obraz
Na 180 mikroklimatów świata, w Peru mamy 82. Z czego to wynika? 10% kraju leży na wybrzeżu, 20% w górach, a 70% to dżungla. Każda z stref ma swoją specyfikę. Dodatkowo na północy jest równik, a na południu Atacama, jedno z najsuchszych miejsc na ziemi. To wszystko spowodowało taką różnorodność klimatyczną. W górach latem rano jest z 10'C, a koło 10h trzeba się przebrać w lekkie ubrania. Pomaga ubieranie na cebulkę. Popołudnie za to może być dżdżyste, a nawet śnieżne. Przodkowie Inków sadzili ziemniaki na różnych wysokościach. Wyrastał z tego niewielki procent. Te z kolei rozmnażano i każdorazowo zmieniała się barwa, kolor, wielkość i smak. Dlatego Peru uważa się za ojczyznę ziemniaka z 3500 rodzajami odmian sklasyfikowanych, choć szacuje się, że kolejne 500 nie zosatało opisane. W Polsce odmian jest około 100. Peruwiańkie ziemniaki mają 5x więcej antyoksydantów, karotenu i witamin niż ich europejscy kuzyni. Widać to na lokalnych bazarach. Obserwujemy to też na talerzu. Ziemniaczany

Peru: Kondory z kanionu Colca

Obraz
Kanion Colca ma aż 120 km długości i głebokość do 4150m. Ponoć są głębsze w Chinach - jakieś 5000 i w Nepalu - ponad 4000m. Niemniej ten też jest piękny i często piszą, że najgłębszy. Kiedy tylko wysiadamy na niebie widzimy pierwszego ptaka. Samce kondora mają taki grzebień jak kogut i żółte oczy. Samice go nie mają, a oczy są czerwone. Dorosłe osobniki są czarno-białe, a upierzenie młodych jest brązowe. Rozpiętość skrzydeł samca dochodzi do 315 cm, ma też 115 cm wzrostu. Młode są niewiele niższe: koło metra. Zobaczyć je w locie: bezcenne. Właśnie nadleciał kolejny, megablisko. Tu nie ma ich dużo, ale gniazda mają w skałach poniżej punktu widokowego. Jak pogoda dopisze, jest słońce, to dzięki prądom wznoszą się w górę, wprost na aparaty rozhisteryzowanych turystów. Jęki zawodu tych co za późno włączyli aparat i zachwyty tych, którym udało się uchwycić kondora w locie. Efekt wow. Więcej ich w Patagonii, ale tam latają wysoko i nie są fotografowalne telefonem. W Colce trzeba być koło 9h

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem

Obraz
Ten post dedykuję Krzysztofowi z Łodzi, który prosił mnie o informacje co do choroby wysokościowej w Peru. Właśnie dzisiaj od rana mkniemy z naszą 16 osobową grupą z Arequipy w stronę Colca. To się wiąże z pokonaniem około 150km przez góry. Kiedy to piszę, jestem już na 4600 i wkrótce osiągnę szczytowy moment wyprawy: przełęcz Patapampa 4910m npm. Od rana piliśmy herbatkę z koki. Mieliśmy też przystanek na herbatkę wzmocnioną ziołami i dosmakowaną owocami. Fajny bajer. Też z koką, naturalnie. Dodatkowo mamy coś jak amol: Agua Florida, co się wdycha powyżej 4500. Bardzo przyjemny ziołowy zapach. No i najważniejsze: nasz przewodnik nazywa się Jesus. Jest bosko. Mamy też tlen na przypadek krwi z nosa, drgawek i poważniejszych objawów. W ekstremalnym wypadku wzywamy lekarza i jedziemy do szpitala. Nasi turyści jakoś dają radę. Trochę się kręci w głowie, więc paniki wiecej niż wysokościówki, ale za to jakie widoki. Lamy, alpaki, wigonie. Łyse góry. Wulkany. Słońce. W styczniu mamy lato w A