Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2024

Włochy: Niech mnie ktoś uszczypnie

Obraz
2 miesiące temu odwiedziłam Apulię. Teraz ponownie zawitałam na ziemi średniowiecznych katedr. Gaje oliwne, wyschnięta ziemia, winogrona pod siatkami chroniącymi owoce od ostrego słońca. Upały po 42 stopnie już minęły, teraz jest po 31, nie najgorzej. Wracam w te tereny z przyjemnością, choć Bóg pokarał mnie dość niepokornym kierowcą Gabrielem, co ma swój świat. Niby drogi zna. W końcu już 5x zrobił ten program w tym sezonie. Niestety ciągle ma jakieś ciągoty postojowe, trudne do wyjaśnienia turystom. Wczoraj w nocy pilnie musiał stawać, bo mu się chciało sikać. Dzisiaj była awantura: pół godziny przed dojazdem do hotelu musi zapalić i staje mi na stacji. A ja świecę oczami. Ma rację: ja go nie rozumiem, bo nie mam takich nałogów. Tylko, że mam kolację o 20h i chcielibyśmy wcześniej zdążyć umyć ręce, skorzystać z wc, a nasz czas marnujemy na stacji, bo 1 musi zapalić. Z rozywek mam jeszcze przyśpiewki i gadanie do siebie, ale najgorsze chyba są monologi z żywą gestykulacją. Popłaczę si

Szwajcaria, Włochy: Z Mediolanu przez Alpy i Berninę do Polski i Apulii

Obraz
Poranek, a już ciepło. Żegnam Mediolan i 6h30 ruszam w stronę Szwajcarii. Żegnam kierowcę w Tirano i wsiadam do pociągu, zdecydowanie nie byle jakiego. Trasa panoramiczna czerwonych wagonów  bex naprawdę cieszy oczy. Z Tirano jedzie się 2.5h od palm do lodowców i to nie zębatką, tylko specjalnymi najazdami. Faktycznie w jednym miejscu widać te palmy! Pociąg powoli kręci się, zygzakuje, by osiągnąć ponad 2000m npm. Widok na lodowce i zielonkawe jeziorka wysokogórskie zapiera dech. Wstrzeliliśmy się w pogodę idealnie. Malownicze szczyty, surowe krajobrazy. Woda lejąca się z malejących jęzorów lodowcowych. Niestety mamy opóźnienie, nie ma czasu wysiadać na przystankach. Krótki pobyt w luksusowym St. Moritz i jedziemy do Vaduz, stolicy księstwa Lichtenstein. Taka pozostałość z średniowiecza. I tu, z przykrością stwierdzam, przydałby się jakiś nocleg i czas na górskie wycieczki. My kolejny raz mamy przystanek "zaliczający" kolejne państwo, a to nie pozwala docenić uroków tego regi

Włochy: Ty ogarniesz ten bajzel, czyli strajk włoski w Mediolanie

Obraz
Jest gorąco. Jakieś 33 stopnie. Wychodzisz na zewnątrz i topisz się jak świeca. Nagle autostrada na Mediolan zamknięta i krażymy opłotkami szukając miejsca, żeby się w nią wbić nieco dalej. Dojeżdżam do wjazdu na autostradę: zamknięte. Kolejne kilometry autokarem po włoskich wsiach...  I wtedy dzwoni lokalna przewodniczka z nowiną: jutro strajk komunikacji w Mediolanie. A ja nie mam autokaru, bo kierowca po 7 dniach harówy ma dzień wolny. Wczoraj dojechał jak mu tachograf już świecił na czerwono po 15 godzinach pracy. I codziennie było to samo. W hotelu ląduję późno, bo nie mam wyżywienia, a w Interlaken rozdzielili mnie po 4 hotelach. Wysoki sezon, sorry. Ktoś coś schrzanił, ale Ania, nie martw się, dasz radę. No to robię co mogę, a nawet więcej.  Zapominam jak się nazywam, jak śpię 6h to sie cieszę, że aż tyle. Co z tym Mediolanem?? Jaki strajk?? Włoski??? Nie!! Ogólnopaństwowy: nikt nic nie wie. Może coś będzie działać, a może nie. Tylko, że ja mam rezerwacje na godziny, a przewodni

Polska: Witaj w Ojczyźnie

Obraz
Paryskie dni dobiegły końca. Wróciłam do Polski. Okęcie. Pół godziny po wylądowaniu miałam już walizkę. Trzeba zacząć planować kolejne wyjazdy. Za chwilę Szwajcaria. I tak sobie idę do wyjścia. O! Trzeba czekać ponad 20 minut na autobus, plus przesiadka. 23h15 będę w hotelu... Hmmm. A może by tak pieszo? Walizka nie jest ciężka. Warszawa po deszczu, przyjemna temperatura. Naprawdę chciało mi się przespacerować. Ile mi to zajmie? 30 minut, może ciut więcej z torbą. Idę. Trasa mi się zaczęła coś dłużyć. W końcu noc. Może pomyliłam coś? Spawdzam mapę. Nie, dobrze idę. Człap, człap. Docieram do hotelu.  Coś nie gra. Pani szuka i szuka... Czy ja mam potwierdzenie? No tak. Otwieram załącznik...  ... ...nie ten hotel.  Serio:( Jest 23h15, a ja nie w tym hotelu, co na dokumentach. Biuro pisało, że czekają na potwierdzenie z BB, potem, że w załączniku voucher. Jakieś cyferki.pdf. Nawet go nie otwierałam. W końcu biegałam po Paryżu martwiąc się jakie nieprzewidywalności mogą mnie spotkać przed O

Francja: Paryż tuż przed Olimpiadą 2024

Obraz
No to dzieje się. Dzisiaj rano dotarłam do Paryża. Korki nieziemskie. Autokar spóźnił się na lotnisko, więc sobie poczekaliśmy. No piękny początek: świecę oczami za kierowcę jak gwiazda pop na scenie w cekinach. Obrzydliwie zatłoczony periferique. Za to pod wieżą pustki. Słyszałam jak polskie dziecko mówi do taty: I gdzie te tłumy, te kolejki, gdzie ci ludzie? Faktycznie, jakoś nienormalnie pusto. Na rejs statkiem też zdążyłam na styk, ale mała grupa, to wpuścili. A statki pływają co 40 minut tylko! Tośmy mieli farta! A od 18 do 28 nie popływają wcale! Mamy z 23 stopnie, słońce, nieco chmur, idealnie na zwiedzanie. Widzę dużo policji. Sprzedawcy wież chodzą z małymi tobołkami, widać, że jest porządek. Nie mają kiedy i jak się rozłożyć. Coś kombinowali na parkingu, ale najwyraźniej patrol ich przegodnił. Wyznawcy Amadou Bamby z Senegalu nie zarobią. Zniknęły Cyganki. Nikt nie chodzi z prośbą o podpisanie petycji. Myślę, że brak turystów daje się we znaki paryskiej gospodarce. W knajpach