Jarmark we Wrocławiu


Nie planowałam, tak wyszło, nawet nikogo nie uprzedzałam, że będę. Po prostu, zrobiłam sobie dłuższy postój we Wrocku. I zaszłam na rynek. Ale czad! Biorąc pod uwagę, że sam ratusz wygląda jak piernikowy domek, jarmark bożonarodzeniowy pasuję tu jak ulał. Ludzi sporo. Miało być mroźno, ale jest przyjemnie. Co tu można zjeść? Od pajdy chleba po golonkę, od kaszanki po grillowane kiełbaski czy karczki. Bombki, skarpety, pierniki, cuda na kiju. Ludzi wcale nie tak mało. Niby wszyscy narzekają na inflację, ale tu handel idzie pełną parą. Chyba odwiedzę jeszcze parę rynków w grudniowej odsłonie! Atmosfera taka, że od razu chce się choinkę ubierać. Nie bardzo mam czas, żeby zobaczyć wieczorne iluminacje, choć ta kawa Sebuś mnie kusi. Nie, dzisiaj serio nie dam rady... 


























Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem