Cypr: Objazd wyspy 400km

Elena ma aksamitny głos i uznaliśmy ją za cypryjską Czubównę. Można nie znać angielskiego, a i tak przyjemnie jej posłuchać. Cypr ma 240 na 100 km. Populacja to około 918 tysięcy mieszkańców, ale z częścią turecką ze 124 tysiące. To Elena oprowadza nas po ostatniej europejskiej stolicy podzielonej granicą. To z nią odkrywamy suche wapienne góry Kyreńskie na horyzoncie po stronie okupowanej i pełne kopalni i minerałów wilgotne, zalesione góry Troodos po stronie europejskiej. W końcu to z nią jedziemy do Limassol na wybrzeże. I od pierwszej chwili widać, że Elena jest gwiazdą. Opowiada nam o każdej wiosce. Turków nie znosi, osadników wysłanych przez Erdoana jeszcze bardziej. Bezwględnie kojarzy się to z sytuacją Krymu i obecnie Ukrainy. Choć to było w latach 70. Dziś 2% Cypru zajmuje nadal strefa buforowa ONZ. 

Elena zaczyna od opowieści rolniczych.

Ziemniaki o czerwonawej skórce na południowym-wschodzie, za Larnaką to główny produkt eksportowy Cypru. Czerwone ziemie zapewniają znakomite plony. Zbiory wiosenne od lutego do czerwca i zimowe od listopada do lutego oznaczają, że mają świeże ziemniaki cały rok. To uzupełnia kalendarz produkcji europejskiej. Elena mówi, że produkuje się nawet 200 tysięcy ton rocznie. Te same czerwone ziemie widzimy w górach Troodos, tutaj ziemniaki dojrzewają później. Nocami od grudnia do lutego zdarza się lekki przymrozek, ale w ciągu dnia jest plus 15. Zresztą góra Olimp (1951m npm) będąca dachem Cypru to miejsce, gdzie jeździ się zimą ma nartach. Tymczasem godzinę jazdy stamtąd i jesteśmy w słonecznym Limassol, gdzie można się kąpać w morzu: 15 km wybrzeża. Młodzież wyjeżdza z wiosek, by pracować w Nikozji i Limassol, ale wraca tu na weekendy. 

Cypr to także cytrusy. Po podziale z 1974 roku po stronie okupowanej zostało 73% terenów z sadami. Niemniej mają tu sporo owoców. Cytrusy owocują raz w roku, z wyjątkiem 1 odmiany cytryny, która ma aż 7 zbiorów. Są też cytryny o cienkiej skórce zawierające dużo soku. Cypr to główny unijny dostawca grejpfrutów. Odmiana mandora to połączenie pomarańczy i mandarynki. Elena sypie ciekawostkami.

W końcu dochodzimy do wina: słynna słodkawa deserowa Commandaria mnie nie zachwyca. 51% winnic jest w górach między Olimpem a Limmasol, reszta rozciąga się na zachód ku Pafos. Jak prosi się na kolacji o shiraz albo cabernet sauvignon, to mają wino czerwone wytrawne i faktycznie tak to opisane jest na butelce... znawcami wina to oni nie są. Choć znośne wina też mają. 

Tymczasem jedziemy przez góry Troodos, te wulkaniczne. Mijamy kopalnię azbestu. Zrobiło się rześko, ledwie 18 stopni. Jesteśmy tuż pod Olimpem. Minęliśmy parę wioseczek, gdzie też jeżdżą wycieczki. Mając 10 starych kościółków Unesco, nam też trafia się jeden z bogatymi malowidłami. Każda wycieczka ma inny w programie, więc nie ma dzikich tłumów. Są maciupeńkie, ale warto jakiś jeden chociaż obejrzeć. Kolejne wartswy starych malowideł nałożone są jedne na drugie. Tu św. Jerzy (patron rycerzy), tam św. Helena trzyma krzyż z Konstantynem (odwiedziła Cypr wracając z Ziemi Świętej): to pamiątki wypraw krzyżowych. Stąd 65 km do Turcji i 100 km do Libii. Zatem Cypr miał od wieków położenie strategiczne pomiędzy 3 kontynentami. Nie dziwi zatem, że tak jak podobał sie Grekom i Fenicjanom, spodobał się potem Wenecjanom (stare mury w Famaguście i Nikozji), a w końcu Anglikom i Turkom. Dziś podoba się turystom i to z całej Europy...

Dzisiaj Cypr odwiedzają 3 miliony turystów skupiając się w ośrodkach jak Pafos, Limassol, Ayia Napa, Protaras. Przy 330 słonecznych dniach w roku, nie dziwne. W 1974 roku wyspa utraciła 80% potencjału turystycznego i 40% terytorium na rzecz 20% społeczności muzułmańskiej. 25% ludzi żyje tu z turystyki. Nie zarabiają jak przypadku posad rządowych po 2000 eur, ale z 950 eur. Internet też podaje zarobki między 1200 a 2000 eur, więc poziom życia zbliżony do Polski. Do pandemii dobrze działała pomoc państwa w miesiącach, gdy się nie zarabiało: 500 eur zasiłku przysługuje bezrobotnym. System jednak nie zdał egzaminu w pandemii. Za to już w 2022 Cypryjczycy zaczęli sami korzystać z własnych kurortów zamiast jechać za granicę i miasteczka na wybrzeżu znowu się rozkręciły, a życie sprzedawców pamiątek, sklepikarzy, hotelarzy, restauratorów wróciło do normy. 

Energia jest droga, więc domy mają na dachach zbiorniki z wodą. To z powodu słabego ciśnienia i grzania. Teraz w październiku wody w zbiornikach jest ledwo 20%. Mają też stacje odsalania, ale to kosztowny system. 

Popołudnie spędzamy w Limassol, 2 mieście Cypru, które stało się głównym portem po 1974 roku. Na kotywicy stoi z 10 statków. Sam port jest nowoczesny, nic specjalnego. Starówka też nie powala. Zdecydowanie nie jest jakieś wybitnie atrakcyjne miasto, na pewno bym tu nie chciała mieszkać na urlopie. Obeszliśmy okolice portu, ale urokliwe to to nie jest. 

Dzisiejsza wyprawa to 400km za 38 eur od głowy, zaliczyć warto. Myślę, że opcja Limassol z winem w Omodos jest zdecydowanie mniej ciekawa, podobnie jak 4h w Nikozji na zakupy lub samodzielne zwiedzanie miasta, które proponują lokalne biura. Zdecydowanie wygrywa Famagusta z Varoshą, ale Elenie tego nie odważę się powiedzieć. Była świetna, profesjonalna i miała wiedzę. Rozmyślam nad wyprawą w poniedziałek do Paphos, ale to będzie kolejne 500km, więc może mi się nie chce. Jeep safari po krętych drogach defenderem, pośród mało znanych wiosek gór Troodos też sobie odpuszczę. Natomiast nie wykluczam pobliskiego Ayia Napa na jutro, bo choć to kurort podbny do Protaras, zdecydowanie mi się podobał, a dzisiaj tam przejeżdżaliśmy i to ledwo 15 km stąd. 

Zobaczymy co przyniesie poranek. Póki co się ochłodziło z 28 do 24 stopni, ale może nie zamarzniemy;)














Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rajlandia: Już jadę. ฉันไปแล้วนะ

Bali: Nusa Penida, szpak balijski, uwolnić ptaszka!!!

Niemcy: Bawaria - Augsburg