Posty

Francja: St Cirq Lapopie, Cahors, Pech Merle, Rocamadour

Obraz
Kraina katarskich wiosek dzisiaj urzekła nas swoimi cudami znad rzeki Lot. Z rana: słynny most do miasta Cahors z wieżami strażniczymi. Dawniej był to skarbiec europejski. Miasto udzielało pożyczek. Dziś niewiele zostało z dawnej potęgi. Do dziś zacny most nad rzeką budzi podziw. Pięknie przegląda się w lustrze leniewie płynącej rzeki.  Atrakcją dnia było jednak miasteczko St Cirq Lapopie, które, podobnie jak wczorajsze Cordes, jest żywą scenografią. Dojechać trudno, bo wąsko, przejechać autokarem, dramat, ale kto jak nie my? Wszystko pod górę. Miasto nie jest rozległe, choć z kilometr się ciągnie. Oczywiście jest tylko jedna słuszna droga pomiędzy domkami, gdzie da się przejechać autokarem, cóż z tego, że się da, jak tu ktoś towar rozładowuje, tam sobie osobówka stanęła, a my musimy gdzieś się przecież wypakować. Hop, hop i już jesteśmy w wiosce. Wreszcie mamy trochę czasu, zaoszczędziliśmy w Cahors specjalnie na tę okoliczność. Dużo zaułków, punktów widokowych i ponownie rzeka Lot sn

Francja: Albi, Toulouse Lautrec i katarzy

Obraz
Miasto z czerwonej cegły, dość turystyczne, jednocześnie nie zadeptane. Stąd pochodził Toulouse Lautrec: jego prace są w muzeum, pałacu biskupim. Fajnie trafić do miejsca, gdzie są oryginalne plakaty znane z tylu reprodukcji będących na Montmartrze. La Goulu, Jean Avril, prostytutki, tancerki kankana. No dobrze, że zobaczyliśmy w autokarze film o tym malarzu. Jestem dumna z mojej grupy: chodzą po salach wypatrując znanych prac. Bez sarkazmu, koneserzy. Najwyraźniej trafiłam z dydaktyką.  Prowadzę program dla ludzi z wyobraźnią. Jest i historia, są piękne miasteczka, ale też sporo sztuki: muzeum Picassa w Antibes, grób Chagalla w St. Paul de Vence, St. Rémy związane z van Goghiem i ogrody Giverny Moneta. No i to Albi z muzeum Toulouse Lautreca. Aż się chce pracować, choć to wycieczka fit i nie ma czasu na obiad. Jak już złapię godzinkę, to ogarniam bilety, parking, kolejny przystanek na trasie, wc, etc.  To Albi wyjątkowo mi dzisiaj się spodobało. Wielkość katedry robi wrażenie. Gdzieś

Francja: W kraju katarów. Cordes sur Ciel

Obraz
Dotychczas średniowiecze kojarzyło mi się z Fezem w Maroku, gdzie na listę Unesco wpisano ginące tradycyjne zawody. Można tam spotkać garbarzy, zakłady garncarskie i ceramiczne, prawdziwych szewców i inne zapomniane zawody. Dzisiaj wieczorem zachwycałam się jednak francuską tradycją z podobnej epoki. Wspinałam się bowiem na szczyt twierdzy katarskiej Cordes. Całe miasteczko stłoczone jest na wzgórzu. Nie jest to jednak kolejna dziura! To miejsce jest autentyczne, a zatem z charakterem. Wygląda jak plan filmowy. Nie jest łatwo się tam wdrapać brukowanymi uliczkami, a warto! Godzina na takie miejsce to kpina. A i dwie to za mało. Stąd trudno wyjechać. Zachwycają nas kamienne domy z elemetami z starego drewna, niektóre wyróżniają się przepychem. Miasto żyło z handlu i to znajduje odbicie w strukturze miasteczka. Do tego na placyku zorganizowano zabawy średniowieczne dla dzieci, w końcu dzisiaj 15 sierpnia, więc Francuzi też mają wolne! A na głównym placu grała orkiestra, a publiczność wci