Senegal i Gambia: Gusła, zabobony, czarownice i Afryka

 


Świat afrykańskiej magii ma wiele tajemnic. Nie przypadkiem każde dziecko ma na sobie amulet. Jakby na to nie spojrzeć, naszym dzieciakom też zawieszamy na szyji krzyżyk. W Afryce dziecko może być nagie, ale talizman towarzyszy mu przez cały czas. U muzułmanów będzie zawierał cytat z Koranu, u chrześcijan z Biblii, ale musi być. No bo jakby tak ktoś miał rzucić urok, złe spojrzenie i choroba by się pojawiła! Tutaj za wszelkie medyczne kłopoty nie odpowiadają bakterie czy wirusy, ale złe spojrzenie i dżiny. A na religie monoteistyczne nakładają się wierzenia stare jak Afryka. Miejsca składania ofiar zawsze mają w sobie elemet tabu, zwykle miejscowi nie pozwalaja się tam nawet zbliżać, a co dopiero robić zdjęcia. Nie lubią tego, bo oficjalnie to pobożni muzułamnie. Bogu świecę, a diabłu, na wszelki wypadek, ogarek. 




Właśnie czytam książkę Leo Igwe, nigeryjskiego obroncy praw człowieka "Afryka. Czarownice i religie". Opowiada o polowaniu na albinosów w Mozambiku, gdzie z części ciała robi się magiczne mikstury, o poszukiwaniu klejnotów w garbie chorego człowieka, o wioskach dla ludzi podejrzanych o rzucanie uroków na sąsiadów. Niesamowite, że w XXI wieku świat nadal myśli jak w średniowieczu. 

"Uważa się, że podejrzani o czary nie zasługują na ochronę ze strony państwa w Zambii, Zimbabwe, Malawi, RPA, Kenii, Ugandziei Tanzanii" (tamże). 

Otwieram oczy ze zdumienia czytając o tym jak dwóch studentów zamknięto ze zwłokami każac im wskrzesić zmarłego. Nie dali rady, więc ich zabito. Uniwersytety afrykańkie są przepojone religijnością, wieczorami odbywają się modły zamiast zajęć. Jak zorganizowano konferencję o zabobonach, to studenci protestowali, że to zlot czarnoksieżników: "Uniwersytet Nigerii należy do Jezusa", że zacytuję jednego z uczniów. Musiano zmienić zatem oficjalną nazwę międzynarodowej konferencji z pominięciem słowa "czary", żeby zakończyć protesty. 

Laickość państw jest bardzo poturbowana w całej Afryce, bo religia służy rządzącym. Po co reformować służbę zdrowie, jak można chorego wysłać do znachora? A jak nie da się czegoś wyleczyć, zawsze można winą obciążyć sąsiada, bo rzucił urok. I sprawcy przestępstw zwykle są chronieni, wychodzą za kaucją. Taki przypadek znam osobiscie: na Madagaskarze nie potrafiono zdiagnozować zakażenia mojego kolegi, więc wysłano go samolotem do stolicy. Tam lekarz orzekł, że to gri gri, czyli czary. 

W Nigerii robi się test: każą podejrzanym o czary wypić miksturę trujących roślin, większość ludzi po tym umiera. Tak się bada "naukowo" czarnoksięstwo. 

W RPA prezydent Cyril Ramaphosa włączył się do dyskusji o fałszywych kapłanach i komercjalizacji religii. Chodzi o cuda za opłaty i handel błogosławieństwami, modlitwami i proroctwami. Leo Igwe stawia podstawowy problem: kto zdecyduje czy kapłan jest prawdziwy czy fałszywy? Brakuje definicji. Podobnie jak w przypadku prawdziwego i fałszywego proroka. W wielu krajach podważanie Mahometa jest obrazą religijną i może się skończyć nawet śmiercią. Religie przybyłe do Afryki jak islam i chrześcijaństwo wciąż zdobywają nowych wiernych zatępując ich pogańkie praktyki jedyną słuszną wiarą. Gdyby dawniej istniało prawo obrazy uczuć religijnych, to obie musiałyby być zakazane, twierdzi autor. 

Pastor Lukau nakręcił film: kazał człowiekowi w trumnie wstać i ten zmartwychwstał. Wielu ten film bawił. Inny duchowny zaproponował, żeby Lukau wskrzesił Nelsona Mandelę. To dość dziwne, twierdzi Leo Igwe, że ludzie się śmieją, skoro podobne wydarzenia są opisane w Biblii, nikt tego nie nakręcił, a nikt sobie z tego żartów nie robi. I tu dochodzimy do 22-letniego Jamesa Sakary, zambijskiego pastora. Dał się pogrzebać żywcem i po 3 dniach miał zmartwychwstać: nadal nie żyje. Tylko czemu nas to bawi? Z szacunku dla religii nikt nie podważa wskrzeszenia Łazarza. Pewien chrześcijański ksiądz wyszedł z łodzi na środku rzeki, twierdząc, że potrafi chodzić po wodzie, nie żyje. 

W Afryce duchowni obiecują magiczne zdobywanie pieniędzy: w Botswanie zamknieto Kościół Zgromadzenia Oświeconych Chrześcijan proroka z Malawi, Shepharda Bushirirgo. Ten facet miał leczyć HIV, wskrzeszać zmarłych, a swoje proroctwa i moce próbował dowieść publikując wideo, na którym lewituje. Paul Sanyangore, prorok z Zimbabwe znał telefon do Boga. Pastorzy T.B. Joshua i Enoch Sdeboye z Nigerii mieli wizje: oznajmiali wiernym proproctwa dotyczące wyników wyborów i meczów. 

W kościele afrykańkim częste są sesje uzdrawiające, przedstawienia i inscenizacje. Często spotyka się ślepca, który przejrzał na oczy czy sparaliżowanego, który zaczyna chodzić. Są egzorcyzmy i wypluwanie owadów, a za wszystkie usługi płacą wierni. Ludzie żyjący za mniej niż dolara dziennie przynoszą kapłanom pieniądze, często pożyczone albo firmowe, wierzą że ci je za sprawą Pana rozmnożą. Dowody? Ogłoszenia dziękczynne ludzi, którym się powiodło... w gazetce kościelnej. Kwitnie handel świętą wodą, oliwą, mydłem, mają one dać wiernym szczęście. Proroctwa prowadzą do rodzinnych konflików, bo ich interpretacja może być bardzo osobliwa. 

Praktyki religijne też bywają dość egzotyczne: ktoś spryskiwał twarze wiernych środkirm chwastobójczym, ktoś kazał kobietom chodzić nago wokół kościoła, nagrano wideo, gdy biskup z Ghany dotykał penisów, co miało doprowadzić do ich powiększenia. Prorok z RPA wyciągał z kobiet demony obmacując im pochwy. Czasem namawiają do zaprzestania kuracji na AIDS. 

W Nigerii Johnson Suleman zwrócił się do prezydenta z prośbą o umożliwienie posługi w ośrodku leczenia Covid-19: miał zamiar ich leczyć wiarą kładąc na nich ręce, prezydent odmówił. 

Obecnie afrykańskie chrześcijańswo za sprawą emigrantów dociera do Europy, gdzie ma być reintrodukowane, łącznie z starymi praktykami polowań na czarownice. Patrząc na wpółczesny świat, ma spore szanse znaleźć tu chętnych do współpracy.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brazylia: Karnawał w Salwadorze

Brazylia: Ale kolory!

Peru: Chwała na wysokościach, Jesus naszym przewodnikiem