Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2023

Francja: Miasto mody

Obraz
Od kilku dni walczę z paryskimi przygotowaniami do Olimpiady 2024: pół miasta nieczynne, ale chociaż moje metro i RER chodzi. Co prawda codziennie wyłączane są na remont inne fragmenty trasy, ale jakoś się udało dojechać. Jak szukacie pamiątek z przyszłości, to gadżetów olimpijskich już zatrzęsienie.  Dzisiaj pobiłam swój rekord kroków: ostro ponad 50000! 35 kilometrów, z czego 18 przed śniadaniem biegiem. Za chwilę rzeczywiście wystartuję na tej przyszłorocznej olimpiadzie.  Spacerując po Paryżu zwróciłam uwagę na tutejsze kontrasty modowe. Od chłopaków w spodniach we wzorki pod Muzeum Louis Vuittona, przez eleganckie wystawy Galerii Lafayette po... gościa z Jezusem na plecach i napisem po francusku Wesołych Świąt w metrze. A mamy sierpień. Każdy chodzi we wszystkim. Dziewczyna szła w lateksowym biustonoszu i papciach z kota. A za chwilę inna w kowbojkach przy 30 stopniowm upale. No jest moc! Wystarczy usiąść przy okrągłym stoliku na tarasie i obserwować ludzi, jest się czym zająć nad

Francja: Fundacja Louis Vuitton

Obraz
Zaskakujące. Tak bym to ujęła jednym słowem. Fundacja Louis Vuitton to temat raczej dla koneserów sztuki współczesnej, choć w środku były... tłumy. Sam budynek jest arcydziełem sztuki nowoczesnej, a widoki z tarasów są absolutnym hitem. Może i Warhol się nie każdemu spodobać, powiedzieć, że ogromna wystawa jest arcydziełem to jak nic nie powiedzieć. Koleżanka uznała, że to po prostu trzeba zobaczyć/zaliczyć. Niepotrzebne skreślić. Veni, vidi, vici. Kolorowo, to na pewno. Bardziej niż Warhol zainteresował mnie Basquiat: artysta z klubu 27. Zmarł po przedawkowaniu narkotyków. A przyjaźnił się też z Madonną. Te jego afrykańskie maski kojarzą mi się z tymi, które inspirowały Picassa w okresie Panien z Awinionu. I nieco z Jimem Morrisonem, w końcu też należał do klubu 27.  Klub 27 - wkipedia Sami oceńcie... Grób Jima Morrisona dzisiaj. 

Bieganie: 18km po Paryżu przed pracą

Obraz
Jeśli ma się postanowienie, to nie należy rezygnować. Deszcz, nie deszcz, Paryż, Cannes, Nicea, bez znaczenia. Tylko, że mój trener, Jeff jest ambitny i na dzisiaj mi zaplanował 17.7 km biegania. Rano czy wieczorem? Jak wrócę po całym dniu, to mogę nie mieć siły. Zatem zostaje opcja poranna. Budzik na 3h30. W końcu 18 km w niskim tempie to wyjdzie z 2h30 w terenie + prysznic, a śniadanie o 7h. Po nocy w autokarze zasnęłam szybko. Wstałam o 3h. Zebrałam się i w miasto! Lasek buloński o 4h źle mi się kojarzył, zatem postawiłam na znane okolice: łuk, Sekwana, Luwr. Na Pont Neuf miałam coś ponad ósmy kilometr. Paryż nocą jest tajemniczy i dość cichy. Nie polecam nabrzeża, bo nierówne. Niemniej i tak jestem zachwycona, że misja wykonana. Wracałam na La Défense z takim poczuciem satysfakcji, które może tylko zrozumieć ktoś, kto osiągnął trudny cel. To jak zdanie egzaminu. Na śniadaniu chodziłam jak kaleka, ale z lekkością 28000 kroków pojechałam do Musée Orsay na 9h15 otworzyć galerię. W śro

Bieganie: Dyszka na dobry humor

Obraz
Cześć, cześć! Mam wolne, więc biegam. Biegam, bo mogę, nie bo muszę. Wreszcie nie mam obowiązku wstawać o 4 rano, żeby zdążyć zrobić trening przed robotą. A potem mogę spać i spać. Pierwszy raz od 2 miesięcy spałam ponad 8h! I w dzień dobiłam kolejne 3h. Naprawdę już jechałam na rezerwie. W lipcu: 5 grup. Wysiadałam z autokaru, żeby wymienić ubrania, na odespanie nie było czasu. Pytacie czy ćwiczę do maratonu. No nie. Nie mam takich planów. Może kiedyś. Biegam, bo mi to daje satysfakcję. Na 5 km chciałam pobiec poniżej 30 minut: dałam radę. Mi to wystarczy. Skończyłam szkolenie na 5 km  (11 tygodni) i teraz robię kolejne: cel to 10 km w 55 minut. Nie jest to jakieś może bardzo ambitne, ale obecnie zajmuje mi to na spokojnie koło 70, więc jak dla mnie to i tak jest wyczyn. Teraz plan jest ambitniejszy objętościowo, więc robię dziennie średnio 7 km, ale w realu to oznacza dni z trasą na 10-20km.  I teraz moje ulubione pytanie: czy ty się nie przemęczasz? Czy wiesz, że to nie jest zdrowo